Paszportu nie ma, mimo że czas jego wyrabiania wskazywałby raczej na jego ukończenie. Cóż, szalone podróże mają to do siebie, że czasem trzeba je modyfikować. Nie Albania to może Grecja? Nie Kosowo to może Bułgaria?
Plecak spakowany, drugi jest właśnie na ukończeniu. Wszystko co potrzebne najprawdopodobniej już jest, również ubezpieczenie zdrowotne, którego wcześniej nie przewidywaliśmy, a które uznaliśmy za rozsądną przezorność.
Transport do Warszawy właściwie napatoczył się sam - tata Krzysztofa akurat dziś, akurat rano, akurat tam jedzie. Połowa drogi więc już z głowy. Teraz zostaje tylko mieć szczęście, żeby do Chyżnego dostać się przez zmrokiem.