Geoblog.pl    autostopem    Podróże    BalkanTour 2011    ciepła zupa
Zwiń mapę
2011
22
sie

ciepła zupa

 
Węgry
Węgry, Fonyód
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1400 km
 
Po sprawnym spakowaniu namiotu, nie niepokojeni przez nikogo, ruszamy na kąpiel w Balatonie. Po drodze wchodzimy jeszcze do Lidla, tam doznajemy szoku widząc ciekawą maszynę, która każdą butelkę (także plastikową) zamienia na wirtualne forinty. Warunkiem przyjęcia jest odpowiednia masa oraz marka dyskontu. O 7:30 jesteśmy już na jego brzegu jako pierwsi. Jedyna ławka w późniejszych godzinach okazuje się być wielce pożądanym celem. Nawet w godzinach silnego słońca szykowała się na nią konkurencja, więc aby nie było wątpliwości konstruuję nad nią dach zaimprowizowany z elementów naszego namiotu. Nasz pierwotny plan jazdy na Lublanę zostaje odroczony - korzystamy z uroków słońca i wody. A. jest zachwycona temperaturą i głębokością jeziora.

Balaton okazuje się być dość specyficznym zbiornikiem. Ze względu na swą niesamowitą płytkość szybko się nagrzewa i stygnie. Z samego rana miał temperaturę Bałtyku na początku września, jednak już koło godziny 11 zrobił się dość przyjemny do przebywania. Po 14 nie dawał już żadnej ochłody i stawał się wspominaną przez Tirowców "zupą".

Po południu zbieramy się powoli do odjazdu. Przed zmrokiem chcemy dostać się na stację benzynową na autostradzie, żeby stamtąd startować już z samego rana i wydostać się z Węgier. Wydajemy ostatnie forinty na wczorajszy chleb i napój, po czym próbujemy coś łapać. W końcu zatrzymuje się auto, dwoje ludzi w środku - starszy pan i jego dorosła córka, oboje wracają z wakacji we Francji. Córka płynnie mówi po angielsku, co jest oczywiście rzadkością w tych rejonach. Zabierają nas aż do zjazdu na autostradę, skąd próbujemy pieszo, idąc za płotem wzdłuż drogi, dostać się na stację benzynową znajdującą się niedaleko. Z planu jednak nici - wszędzie rośnie wysoka kukurydza, a dodatkowo odstraszają nas ślady różnej zwierzyny. Po dłuższym zastanowieniu i jeszcze dłuższej próbie złapania czegoś przed zjazdem, postanawiamy wejść na autostradę. Niestety pobocze jest wąskie, a pas wjazdowy na tyle szeroki, że nawet jeśli coś chciałoby się zatrzymać to nie ma gdzie. Przed 20 schodzimy na łączkę między jezdnią, a zjazdem i wjazdem na Fonyod i tam rozbijamy obóz. To dotychczas najbezpieczniejsze miejsce, w którym przyszło nam spać.

Wniosek nr1: Ślimaki na autostradach to najlepsze miejsce noclegowe
Wniosek nr2: Warto mieć ze sobą nożyce do drutu :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
autostopem

Agata i Krzysztof
zwiedzili 5% świata (10 państw)
Zasoby: 69 wpisów69 0 komentarzy0 9 zdjęć9 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
03.07.2012 - 22.07.2012
 
 
12.04.2012 - 17.04.2012
 
 
30.03.2012 - 30.03.2012